Retraktory: kto nie rozwija - ten gubi
2017-08-10
Stare porzekadło głosi – „lepiej dwa razy zabezpieczyć, niż jeden raz zgubić”. Zgodzą się z tym chyba wszyscy, a w szczególności ci z Was, którym zdarzyło się postradać małe, lecz cenne drobiazgi.
Aby zapobiec utracie posiadanych przedmiotów ludzie właściwie od zawsze kombinowali z mniej lub bardziej skutecznymi rozwiązaniami. Od lat do najpopularniejszych należy sznurek, ostatnio zastąpiony przez paracord. Przepleciony przez szlufkę spodni i breloczek zapobiega nagłej i zgubnej w skutkach dezintegracji takich drobiazgów jak klucze, multitoole czy foldery.
Sznurek, aczkolwiek poczciwy i przydatny, w tej konkretnej roli posiada pewne trudne do zaakceptowania wady – trudno go odwiązać, aby można było operować przedmiotem na wyciągnięcie ręki, opcjonalnie tworzy zajmujący mnóstwo miejsca zwój. Lubi wypadać z kieszeni i zaczepiać w terenie o mijane gałęzie i krzaki.
Jednak tam, gdzie pojawia się problem, ku uldze wszystkich zainteresowanych pojawia się jakaś przedsiębiorcza jednostka, która postanawia ułatwić wszystkim życie. I tak postały retraktory.
T-Reign / KEY-BAK / Ceatacea Tactical
Retraktor to urządzenie, które najprościej można opisać jako automatycznie zwijaną smycz. W przeciwieństwie do tradycyjnego rozwiązania, w chwili, kiedy przedmiot nie jest nam potrzebny, automatycznie wciągany jest przez retraktor do miejsca swojego wyjściowego rozlokowania.
Zastosowanie retraktorów ograniczone jest w sumie tylko wyobraźnią użytkownika. Wykorzystują je pracownicy biurowi do mocowania identyfikatorów, żołnierze i policjanci do zabezpieczania broni zamiast tradycyjnych „telefonicznych” smyczy, czy turyści do montowania drobnych, ale drogich przedmiotów, których utrata byłaby kłopotliwa. Niewielkie retraktory spisują się z powodzeniem także w EDC.
Dzięki temu, że urządzenia te występują w wielu kształtach, rozmiarach i mocowaniach (np. rzep, karabinek, zaczep na pasek) bez problemu da się znaleźć model spełniający wymagania użytkownika. Występują nawet pokrowce z wbudowanym rektraktorem do mocowania na pasie, plecaku lub kamizelce.
Sercem retraktora jest linka. W przypadku naszego bestsellera, czyli modeli firmy T-REIGN, wykonana jest ze splotu kevlaru, dzięki czemu wytrzymuje nawet kilkaset tysięcy pociągnięć. Łatwo oszacować, na ile lat dzięki temu wystarczy takie urządzenie.
T-Reign
Retraktory to bardzo przydatne gadżety, które zdobyły już wiele tysięcy użytkowników. Jasne, nie należą one do niezbędnych akcesoriów, bez których nie ma po co wychodzić z domu. Można przyrównać je do kolimatorów w strzelectwie sportowym – pomimo tego, że przyrządy mechaniczne wykonują w zasadzie tę samą funkcję, każdy kto tylko może zaopatruje się w celownik optyczny. Życie jest wtedy po prostu wygodniejsze.
Aby zapobiec utracie posiadanych przedmiotów ludzie właściwie od zawsze kombinowali z mniej lub bardziej skutecznymi rozwiązaniami. Od lat do najpopularniejszych należy sznurek, ostatnio zastąpiony przez paracord. Przepleciony przez szlufkę spodni i breloczek zapobiega nagłej i zgubnej w skutkach dezintegracji takich drobiazgów jak klucze, multitoole czy foldery.
Sznurek, aczkolwiek poczciwy i przydatny, w tej konkretnej roli posiada pewne trudne do zaakceptowania wady – trudno go odwiązać, aby można było operować przedmiotem na wyciągnięcie ręki, opcjonalnie tworzy zajmujący mnóstwo miejsca zwój. Lubi wypadać z kieszeni i zaczepiać w terenie o mijane gałęzie i krzaki.
Retraktor - wygodne rozwiązanie problemów
Pół biedy, jeżeli dany przedmiot trzymany jest w kieszeniach biodrowych spodni. Problem pojawia się wtedy, kiedy dana rzecz umieszczona jest w pokrowcu na pasku, czy w kamizelce. Wtedy każdemu wyciągnięciu przedmiotu towarzyszy rytuał złożony z przekleństw, szarpania i takiego układania sznurka w pokrowcu, aby zmieścił się tam razem z docelowym urządzeniem. Da się to przeżyć, jeżeli do kieszeni sięgamy sporadycznie. Częstsze wyciąganie w taki sposób aparatu, telefonu, kompasu czy nawigacji staje się – mówiąc dyplomatycznie – niesamowicie uciążliwe.Jednak tam, gdzie pojawia się problem, ku uldze wszystkich zainteresowanych pojawia się jakaś przedsiębiorcza jednostka, która postanawia ułatwić wszystkim życie. I tak postały retraktory.
T-Reign / KEY-BAK / Ceatacea Tactical
Retraktor to urządzenie, które najprościej można opisać jako automatycznie zwijaną smycz. W przeciwieństwie do tradycyjnego rozwiązania, w chwili, kiedy przedmiot nie jest nam potrzebny, automatycznie wciągany jest przez retraktor do miejsca swojego wyjściowego rozlokowania.
Zastosowanie retraktorów ograniczone jest w sumie tylko wyobraźnią użytkownika. Wykorzystują je pracownicy biurowi do mocowania identyfikatorów, żołnierze i policjanci do zabezpieczania broni zamiast tradycyjnych „telefonicznych” smyczy, czy turyści do montowania drobnych, ale drogich przedmiotów, których utrata byłaby kłopotliwa. Niewielkie retraktory spisują się z powodzeniem także w EDC.
Dzięki temu, że urządzenia te występują w wielu kształtach, rozmiarach i mocowaniach (np. rzep, karabinek, zaczep na pasek) bez problemu da się znaleźć model spełniający wymagania użytkownika. Występują nawet pokrowce z wbudowanym rektraktorem do mocowania na pasie, plecaku lub kamizelce.
Sercem retraktora jest linka. W przypadku naszego bestsellera, czyli modeli firmy T-REIGN, wykonana jest ze splotu kevlaru, dzięki czemu wytrzymuje nawet kilkaset tysięcy pociągnięć. Łatwo oszacować, na ile lat dzięki temu wystarczy takie urządzenie.
T-Reign
Retraktory to bardzo przydatne gadżety, które zdobyły już wiele tysięcy użytkowników. Jasne, nie należą one do niezbędnych akcesoriów, bez których nie ma po co wychodzić z domu. Można przyrównać je do kolimatorów w strzelectwie sportowym – pomimo tego, że przyrządy mechaniczne wykonują w zasadzie tę samą funkcję, każdy kto tylko może zaopatruje się w celownik optyczny. Życie jest wtedy po prostu wygodniejsze.
JK
Pokaż więcej wpisów z
Sierpień 2017